Myślę, że można tak powiedzieć o naszej grze i końcowym wyniku meczu z Piastem. Od jakiegoś czasu nie możemy zagrać w najmocniejszym składzie, tak też było w ostatnim spotkaniu.
Przyjechaliśmy-co niektórzy powinny przyjść- na Elewatorską powalczyć, przywieźć punkty. Piast to spadkowicz z IV ligi. Grają swoimi wychowankami, młodzi piłkarze. Wiedzieliśmy, że czekać nas będzie dużo pracy.
Niestety, od początku przystąpiliśmy trochę rozluźnieni, może zbyt mało skoncentrowani. W pierwszych 15 minutach straciliśmy 3 bramki. Najgorsze jest to, że padły one po naszych błędach. Piast nie stworzył sobie dogodnych sytuacji, po prostu dostał prezenty od nas. Mimo, że wynik, nie był dobry, był zły. My graliśmy swoje. Duże boisko pozwalało na swobodne rozgrywanie piłki. Mieliśmy dużo miejsca w środku pola. Gospodarze po strzeleniu bramek stanęli, może raczej nas zlekceważyli. Widać było z każdą minutą, iż nasza przewaga rośnie. Od 20 minuty Piast sporadycznie przedostawał się pod nasze pole karne. Na bramki nie trzeba było długo czekać.
Rozgrywaliśmy długo piłkę w obronie, podanie do środka, do boku, przerzut na drugą stronę i widać, że Piast nie nadążał za akcjami. Wyrównanie padło w pierwszej połowie. Dropsik popisał się skutecznością, dwa razy pokonał bramkarza Piasta. Raz po zbiciu głową przez Marcina, uprzedził obrońców. Drugi raz ładnym strzałem spoza pola karnego, ze spadającej piłki. No i Wróbel zaliczył bramkę, po dośrodkowaniu z rożnego. Widać było bezradność Piasta i zaskoczenie, że mogą tracić bramki.
Druga połowa zaczęła się nerwowo z naszej strony, dużo niedokładnych podań. Mniej graliśmy piłką. Wymuszone zmiany w ustawieniu spowodowały, iż musieliśmy się więcej bronić. Piast wykorzystywał swój atut, czyli grę bokami. Mieli szybkich skrzydłowych, dobre dośrodkowania. Nam dużo pomogło szczęście i myślę, że Tomek w bramce nabrał więcej pewności po kilku dobrych interwencjach.
Mieliśmy trzy dobre akcje do strzelenia gola. Karol mógł być bohaterem, w 90 minucie dostał piękne podanie, piłka spadała na woleja, jednak w głowie przyszło inne rozwiązanie i obrońca wybił piłkę na aut. Piast atakował cały czas, brakowało im jednak tego dnia ostatniego celnego podania. Piłka po strzałach mijała naszą bramkę lub łapał ją Tomek.
Mecz mógł się podobać, zwłaszcza pierwsza połowa, padło, aż 6 bramek. My pokazaliśmy charakter i wolę walki. Piast nas zlekceważył. Możemy być zadowoleni z remisu, chociaż w końcówce Piast miał więcej sił i mógł pokusić się o strzelenie zwycięskiej bramki.
Dla nas to 4 remis i czas na zwycięstwo.