W niedzielę graliśmy z Polonią u siebie. W pierwszym meczu przegraliśmy mimo nienajgorszej gry. W szatni panowała cisza ciężko się wraca z takiego wyjazdu po przegranej. Tym razem chcieliśmy popsuć humory gościom.
Mecz zaczął się spokojnie z obu stron. Polonia wyszła ustawiona bardzo defensywnie, z jednym napastnikiem. Dzięki temu mogliśmy swobodnie rozgrywać piłkę od tyłu. Zarysowała się lekka przewaga z naszej strony. Goście dość sporadycznie budowali akcje, w pierwszej połowie nie mieli żadnej strzeleckiej. Przyjechali najwyraźniej po punkty, ale nie ryzykując za dużo. Z upływem czasu nasza gra wyglądała coraz lepiej. Nie były to może piękne akcje, ale z każdą zbliżaliśmy się pod pole karne. Kilka było dość ciekawych, niestety brakowało ostatniego podania. Pierwsza połowa zakończyła się remisem, ale mogliśmy być zadowoleni z naszej gry. Wyglądało, że bramki to kwestia czasu.
W drugiej połowie gra za bardzo się nie zmieniła. Mieliśmy inicjatywę, mimo braku 100% sytuacji kilka razy udało nam się stworzyć dość ładne akcje, zwłaszcza te, które były przeprowadzone bokiem boiska sprawiały gościom sporo problemu. Nadeszła w końcu 60 minuta. Nas stoper wprowadzał piłkę, przeciwnik stanął na jego drodze biegu. Łukasz wpadł na niego, ewidentny faul, oczywiście na naszym zawodniku. Sędzia jednak nie odgwizduje wolnego. Znamy charakter Łukasza, tym razem go poniosło i nie wytrzymał, kilka słów poleciało za dużo i było nas już 10. Mimo braku stopera nie zmieniliśmy ustawienia w środku i przodu, zagraliśmy trójką z tyłu. Goście ruszyli do przodu, ale tak mało zdecydowanie. Zrobiło się więcej miejsca. Marek ładnie przerzucił piłkę na prawą stronę. Tam ładnie przedarł się Wróbelek dośrodkował. W polu karnym jak za dawnych czasów odnalazł się Łysy i strzałem po długim słupku nie dał szans bramkarzowi Polonii. Po stracie gola goście mocno ruszyli, grali 4 z przodu. Mimo to ciężko im było stworzyć sobie dogodną sytuację. Co prawda mieli kilka rożnych i wolnych, ale tego dnia celowniki mieli rozregulowane. Po stracie gola cofnęliśmy się dość mocno, aż za bardzo. Nie do końca dobrze ustawialiśmy się w obronie. Jak to bywa goście wykorzystali naszą chwilę nieuwagi. Z boku boiska poszedł przerzut, nasz defensor musnął tylko piłkę głową, która wpadła wprost pod nogi piłkarza Polonii. Ten z 10 metrów mocno strzela, ale ładnie piłkę sparował Chudy, niestety nie zdążyliśmy w porę z asekuracją i pomocnik gości wepchnął piłkę do bramki. 1:1 sił brakowało, widać było, że remis będzie tego dnia dla nas dobry. I znowu pokazał się z dobrej strony Łysy. Długie podanie w jego stronę. Nasz napastnik utrzymał się przy piłce dał się sfaulować to była nasza szansa. Marek już w Sejnach pokazał, że oko wróciło. Tu było podobnie, tylko piłka wpadała w samo okienko 2:1 i do końca zostało z 10 minut. Goście rzucili się do ataków, ale było już za późno. Brakło sił, pomysłu, a zwłaszcza czasu.
Patrząc na przebieg całego meczu byliśmy drużyną lepszą, wiadomo po czerwonej kartce nasza gra ofensywna mocno się zmniejszyła. Polonia jednak nie wiedziała do końca jak wykorzystać przewagę zawodnika. Nie zaryzykowała i przegrała. Nasze zwycięstwo cieszy, zwłaszcza fakt, że strzelamy znowu bramki.
Przed nami ciężki mecz w środę w Czyżewie, ale jedziemy po punkty. Zobaczymy czy potrafimy iść za ciosem i wykorzystać dobrą atmosferę w szatni po wygranym meczu.