W sobotę pojechaliśmy do Gib. Jeden z dalszych wyjazdów, sobota, wąska ławka i … Ostatni mecz u nich przegraliśmy 5:0, nie mieliśmy wówczas żadnych argumentów, żeby się przeciwstawić. Tym razem mimo 12 osobowego składu mieliśmy bardziej doświadczonych zawodników. Liczyliśmy na zdobycie punktów. Życie okazało się brutalne.
Mecz zaczął się jak ostatnio, my przy piłce gospodarze cofnięci i czekali na kontry. Niby byliśmy na nie przygotowani, tylko tak myśleliśmy. Piąta minuta, długa piłka w nasze pole karne, napastnik z obrotu strzela, nie do obrony piłka wpada do siatki. Nie minęło 120 sekund, kopia sytuacji. Tym razem strzał blokujemy, piłka wylatuje poza pole karne, zabrakło asekuracji z naszej strony. Znów strzał po długim rogu, Chudy ponownie bez szans. 7 minut 2:0, cóż mogliśmy zrobić, po prostu grać do końca. Nie minęła minuta stały fragment gry, zamieszanie w polu karnym, do piłki dopada Łukasz i z odległości kilku metrów nie daje szans bramkarzowi Gib. 2:1 nadzieja nie umarła. Gospodarze cały czas grają cofnięci, mieliśmy przewagę w posiadaniu piłki, lepiej konstruowaliśmy akcję. Dobrze dysponowany tego dnia był bramkarz gospodarzy, to on kilkukrotnie ratował Giby od utraty bramki. Do przerwy wynik się nie zmienił.
Na drugą połowę wyszliśmy z większą wiarą w dobry wynik. Już po 2 minutach mieliśmy świetną sytuację na wyrównanie. Ładnym podaniem popisał się Wróbel. Szary dopadł do piłki, niestety zabrakło zimnej krwi, dobrego przyjęcia. Cały czas kontrolowaliśmy grę, Giby grały mocno cofnięte, próbowali długich podań. Gra się nieco zaostrzyła. Po jednym z fauli, Marek podszedł do piłki i technicznym strzałem nie dał szans bramkarzowi. 2:2 i widać było, że mamy szanse na coś więcej. Niestety tego dnia gospodarze mieli dzień konia. Celne strzały były nie do obrony. Po jednej z kontr prawy pomocnik ładnie złamał do środka i pięknie umieścił piłkę w samym okienku, ponownie Chudy nie miał szans. W takich sytuacjach brakuje nam walki i podejmowania dobrych decyzji. Już w zalążku powinniśmy akcję przerwać faulem. Środkowy obrońca po jednym z fauli, nie był w stanie asekurować. Dla niego był to prawdopodobnie ostatni mecz, na pewno w tym roku.
Do końca spotkania nie udało się nam już wyrównać, szkoda. Byliśmy drużyną lepszą, ale jak to w piłce bywa za piękno punktów się nie dostaje. Skuteczność i wielokrotnie brutalność wygrała. Brawa dla gospodarzy bo potrafili strzelić trzy bramki. My nie mamy się czym martwić nasza gra wyglądała naprawdę dobrze, jeszcze jak mielibyśmy kilka zmian, mogło być naprawdę dobrze.
Już w sobotę ważny mecz z Suwałkami, szansa na kolejne punkty, będę kibicował z ławki ,tej z drugiej strony boiska, pewnie już zawsze…