Korona-Dąb Dobrow Białostocka 0:0 sobota 25.04.2009 godz,16:00
Przed meczem patrząc na tabelę, wydawałoby się, że Dąb powinien rządzić na boisku. Czwarte miejsce, dobrze rozpoczęta wiosna. My ostatnie mecze raczej słabo i na drugim końcu tabeli. W Dębie zaszły zmiany w kadrze, co było mocno widać na boisku.
My do meczu podchodziliśmy też z małą niewiadomą. Choroba obrońcy, Adrian chyba zbyt dużo szkoły ;) Reszta wyglądała całkiem dobrze.
W szatni przed meczem było czuć, że każdy jest mocno skoncentrowany, nie było już tyle śmiechu i żartów. Wyszliśmy na mecz w ustawieniu jak zawsze. Pierwsze minuty pokazały, że nie będzie to aż tak trudny przeciwnik jak się mogło wydawać. Widać, że wszyscy wzięli sobie słowa trenera do serca. Walki oraz koncentracji nie zabrakowało. Grało nam się łatwiej, gdyż zaczęliśmy więcej rozgrywać od tyłu. Było dużo mniej strat i niecelnych podań. Wiele razy nasze akcje rozwijały się już nie tylko jednym podaniem do przodu. Było kilka fajnych wyjść z piłką, kilka podań w poprzek i do tyłu, niestety sytuacji podbramkowych nie mieliśmy. W pierwszej połowie to goście mieli kilka groźnych kontrataków. Po jednym z nich napastnik wycofał piłkę na 11 metr, tam był już ich pomocnik i potężnym strzałem chybił minimalnie. Gra była wyrównana w środku boiska. Obrona bardzo dobrze się ustawiała i wszystkie dalekie wrzutki kończyły się spalonym. Warto podkreślić bardzo dobrą grę Marcina w obronie, w ostatnich meczach wchodził z ławki teraz zagrał od pierwszej minuty i mecz zagrał bardzo dobrze. BRAWO. Dobrą zmianę dał też Bartek. Na lewej pomocy robił to, co musi zrobić zawodnik wchodzący ze świeżym zapasem sił. Utrzymywać się przy piłce i dużo pokazywać się do gry, żeby odciążyć podmęczonych kolegów. Właśnie w takich meczach, kiedy dostaje się szansę trzeba pokazać, że się jest już gotowym do gry z każdym przeciwnikiem, zwłaszcza w meczu o punkty.
Druga połowa była znacznie wolniejsza, dużo dzisiaj biegaliśmy, a słońce nikogo nie oszczędzało. Można powiedzieć, że mieliśmy lekką przewagę w środku pola, niestety nadal nie stwarzaliśmy sytuacji podbramkowych. Zabrakło nam ostatniego podania. Mieliśmy chyba z trzy wyjścia z przewagą niestety brakowało już sił i nasze podania były niecelne.
Podsumowując, ten mecz pokazał jak należy podejść do każdego meczu. Koncentracja i dużo serca, ale dla drużyny nikt sam nie wygra. Fajnie, że potrafiliśmy się szybko odbudować i ten bezbramkowy remis z mocnym przeciwnikiem trzeba uznać za dobry wynik. Teraz mamy siedem dni, żeby przygotować się do meczu ze Zniczem i powalczyć o punkty.