Graliśmy w niedzielę, znaliśmy już wyniki sobotnich meczów, podejrzewam, że mało, kto trafił z wynikami. Zwłaszcza wygrana Iskry nad Piastem jest dużą niespodzianką. My nie mogliśmy się oglądać za siebie, musieliśmy powalczyć o 3 punkty.
Można powiedzieć, że mecz miał dwa oblicza. W pierwszej połowie dużą przewagę mieli, gospodarze, w drugiej Korona bardzo dużą.
Mecz zaczął się od zdecydowany ataków Skry. Stan boiska był bardzo słaby, a drużyna gospodarzy dobrze sobie radziła w tworzeniu akcji. Ta przewaga nie wynikała z posiadania piłki tylko z sytuacji, jakie sobie stworzyła Wizna. Już na samym początku Chudy wybronił sytuacje sam na sam, duże słowa uznania. Później był strzał w poprzeczkę, w słupek, naprawdę było groźnie pod naszą bramką. Zresztą jak się zobaczy wyniki Skry do przerwy to zazwyczaj był remis, albo Wizna strzelała bramkę. W 20 minucie była zmiana, odnowiła się kontuzja środkowemu obrońcy i w końcu średnia wieku w drużynie gości spadła o 15 lat J.
Po 30 minutach to my zaczęliśmy lepiej grać, głównie chodzi o przytrzymanie piłki w środku. No i po jednej z akcji prawą stroną poszło podanie do Jacka, ten zrobił to, o co jest proszony. Uderzył w światło bramki. Strzał był tak mocny, że po interwencji bramkarza piłka od poprzeczki się odbiła i wpadła do bramki. Bramka pięknej urody. Można powiedzieć, że Wizna stwarzał sobie okazje bramkowe, mogła strzelić spokojnie z 3 bramki, no, ale my ostatnio jesteśmy bardzo skuteczni, jeden strzał i 1:0.
Początku drugiej połowy nie widziałem, prysznic J.
Szedłem do samochodu, odwracam się, a piłka lobem ominęła bramkarza i wpadła do bramki, strzelcem okazał się nasz kapitan. Po utracie bramki gospodarze zaczęli grać bardzo nerwowo, zaczęli też dużo krzyczeć. Sędzia dał im sporo żółtych karteczek, a po jednym z krzyków stoper z Wizny musiał opuścić boisko po 2 żółtej. Skra próbowała atakować, ale brakowało im sił, mieli bardzo dużą dziurę między wszystkimi formacjami. Ich podania były bardzo niecelne, przez co mieliśmy sporo przechwytów i bardzo dużo sytuacji.
Szkoda, że nie potrafiliśmy kilku wykorzystać, wynik mógł być wyższy. Zabrakło tylko zimnej krwi.
Podsumowując naprawdę dobry mecz w naszym wykonaniu. Może w pierwszej połowie jak Wizna miała jeszcze sporo sił, nasz środek powinien troszkę się cofnąć, bo piłka po wybiciach często wracała, ale może… nie wiem. Ważne, że znowu wszyscy grali dobrze, dużo walki, zwłaszcza asekuracji. Trzeba powiedzieć, że „młoda obrona” dała radę i to dobrze nam wróży na przyszłość. Nowe pozycje, nowi piłkarze dają sobie świetnie radę. I kolejny raz widać, że każdy ma swoje szanse do gry. Było dużo walki w środku i z przodu. Dzisiaj naprawdę walki nie zabrakło i to, co cieszy nasi napastnicy utrzymują się przy piłce, co pozwala wszystkim formacjom przesunąć się do przodu lub zmienić ustawienie.