W deszczu przyszło nam grać z Iskrą. Zdobyliśmy jeden punkt, chociaż można było się pokusić o całą pulę. Był to kolejny mecz, który pokazuje nasze słabe strony. Bramki, nie przychodzi nam je łatwo zdobywać. Gra, jako całość wygląda całkiem dobrze, chociaż dla kibica może się ona nie podobać. Gdyż nastawiamy się na obronę i kontrataki. Ale póki nam wychodzi trzeba tak próbować dalej.
Mecz zaczął się od większej inicjatywy gospodarzy, wynika to z naszego ustawienia, gramy jednym napastnikiem i czekamy na swoje szanse. Myślałem, że Iskra pokarze coś więcej, tak jak wcześniej pisałem, gra opiera się o kilku doświadczonych graczy i często po dobrych dośrodkowaniach nie miał, kto ich wykańczać. My natomiast kontrowaliśmy i to całkiem dobrze. Iskra angażował sporo ludzi w akcje ofensywne, dzięki czemu mieliśmy dużo miejsca przy wyjściach do przodu. Dobrze, że w tym spotkaniu oddawaliśmy więcej strzałów, może nie były celne, ale dawały czas na przesunięcie formacji i dobre ustawienie. Po jednej takiej akcji obrońca musiał faulować Bartka. Bardzo precyzyjnie dośrodkowywał kapitan. Piłka przeszła całą linię obrony i na pustą bramkę strzelał Jacek, wynik 1:0 dowieźliśmy do końca połowy. W pierwszej połowie jeszcze dobrym uderzeniem popisał się Bartek K., szkoda, że tak rzadko się na nie decyduje, pokazał, że to potrafi i powinien częściej kończyć tak akcje.
W drugiej połowie zdecydowanie do przodu ruszyła Iskra. W obronie zostawały 2-3 osoby. W tym meczu było dobrze widoczne jak ciężko nam przychodzi strzelanie bramek. Mieliśmy 4 może 5 akcji, w których wychodziliśmy z przewagą, zazwyczaj kończyły się niedokładnym podaniem lub przyjęciem, co na mokrej murawie powodowało, iż obrona zdążyła się dobrze ustawić i je przerwać.
W pewnym momencie bardzo mocno cofnęła się nasza środkowa linia. I znany większości Tomasz W. strzałem z 28 metrów trafił w poprzeczkę. Piłka tak niefortunnie się dla nas odbiła, że pierwszy do niej dopadł, jeden z najlepszych graczy Iskry i precyzyjnym strzałem doprowadził do remisu. Po strzeleniu gola gospodarze mocniej przycisnęli, ale ich akcje kończyły się na 20 metrze. Mieli jeszcze super okazję w ostatniej minucie meczu, lecz na wysokości zadania stanął Chudy i w sytuacji sam na sam sparował ją do boku.
Tak, więc mamy jeden punkt, dobrze, że jest, ale źle, że tylko jeden. Chociaż wynik mógł być różny na korzyść każdej drużyny.
Teraz pozostały już tylko trzy mecze, które trzeba rozegrać w przeciągu tygodnia. Myślę, że nasza forma jest stabilna, a fakt, że na kolejne mecze będzie nas więcej sprawi, iż można liczyć na dalsze zdobycze punktowe.