Dawno nie odnieśliśmy tak okazałego zwycięstwa. Wygraliśmy z Magnatem 7:1. Momentami, aż żal było patrzeć na poczynania obrony gości.
Tak słabej postawy defensywy dawno nie widziałem, do tego wszystkiego bramkarz nie był najlepiej dysponowany i wynik zasłużony. Może wysoki, ale to był mecz, w którym przełamał się nasz atak strzelił 7 bramek w tym 6 ŁYSY.
Był nie tak dawno w lidze taki duet, który siał postrach, w Wiźnie. Strzelali po 40 bramek w sezonie, każdy, może są już następcy, oby.
Wiedzieliśmy, że będzie dużo walki, Zaczęliśmy dobrze dużo gry na dwa kontakty, szybkie wyjścia ze swojej połowy i najważniejsze bezpiecznie w środku i z tyłu.
Już w 4 minucie dał „popis” bramkarz Juchnowca, przypomina się podobna sytuacja z meczu w Juchnowcu J. Bramkarz stał, Jacek powoli biegł w jego stronę, bramkarz dalej stał, Jacek minął bramkarza i na pustaka strzelił na 1:0, bramkarz chyba nadal stał, ale wryty J.
Druga bramka padła po niezdecydowaniu obrony Magnata, dopadł do niech Łysy i po rykoszecie piłka wpadła do siatki, następne bramki to już popis jednego zawodnika. Należy wspomnieć, że po super asystach, czy naszego bramkarza, czy kolegów.
W pierwszej połowie po stracie dwóch bramek mocniej przycisnął Magnat, ale nie miał koncepcji na grę ofensywną, akcje kończyły się na linii środkowej lub naszej defensywie.
Druga połowa zaczęła się dla nas szczęśliwie, może to złe słowo, po dobrej akcji prawą stroną poszło dokładne dośrodkowanie i Łysy strzela na 3:0. Następne 3 bramki były bardzo podobne do siebie, prostopadłe podanie, Łysy wygrywa walką bark w bark i celnymi strzałami pokonuje, słabego dzisiaj bramkarza gości (myślę, że dla bramkarza Juchnowca przyda się taka lekcja pokory, przed meczem pokazał, na co go stać, tylko gadułga z sędziami, w bramce już taki ostry dzisiaj nie był). W między czasie jak padały bramki, po jednej akcji Magnata, sędzia podyktował karnego, Chudy zrobił, co mógł, ale strzał był mocny, ach… J.
Ostatnia akcja to prawdziwa perełka, była 89 minuta, a Łysy zrobił rajd z 40 metrowy, znowu przepchnął obrońcę, dobrym zwodem położył bramkarza i na pustaka strzelił na 7:1.
Mimo, iż był to mecz jednego człowieka, to nie było by bramek gdyby nie dobra współpraca całej drużyny. Magnat nie był w stanie podjąć równorzędnej walki, był tylko jeden strzał na pustaka, ale Bocian jak zwykle jest gdzie trzeba i przyjął strzał na ciało.
Większość klubów narzeka na przełożone meczy, my chcielibyśmy, żeby było ich jak najwięcej, bo gra jest dobra. Każdy z nas wpasował się na swoje pozycje. Przed nami jeszcze jeden mecz. Za tydzień gramy z Kleosinem.
Na koniec wspomnę o trafnych zmianach z naszej strony, Marcin powinien strzelić bramkę, ale sytuacje była trudna, może następnym razem… Cito jak zwykle dużo walki, brawo no i Daniel, nie grał za długo, ale pewnie wybijał piłkę, daaaleko J.