Każdy zapewne czekał na rozpoczęcie rundy, za nami 4 miesiące przerwy w grze.
Przygotowania poszły nam dobrze. Z tego, co sobie przypominam to najlepiej przepracowana zima od wielu lat. Dlatego też wyczekiwanie na pierwszy mecz było duże. Presji u nas nie ma ;), ale lekki stres zapewne u każdego był. Zagrać jak najlepiej, nie popełnić błędu, pokazać trenerowi, że zasługuję na pierwszy skład.
Ważne, że wszystko przebiegało jak trzeba, stresu nie było, a my graliśmy to, co trzeba. Ten mecz pokazał, że mamy potencjał ofensywny. Sytuacji tak dużo jak z Fortami to nawet w sparingach nie mieliśmy. Świadczy to też o słabości ligi, albo słabym dniem gości. Linia obrony to, co wyprawiała to… nie chcę o tym pisać, bo trener nie może być zadowolony z takiej gry. Praktycznie każdy pojedynek biegowy był przegrany, dużo sytuacji sam na sam również. Z drugiej strony wychodzi praca na hali, przygotowanie kondycyjne i szybkościowe.
Na pierwszą połowę mieliśmy wyjść pressingiem i zepchnąć Piątnicę do obrony. Nie do końca nam to wychodziło. Po upływie kilku minut sytuacja została opanowana. Mieliśmy przewagę w posiadaniu piłki. Goście ograniczali się jedynie do długich podań, byliśmy na nie przygotowani i nie było zagrożenia pod naszą bramką. My natomiast mieliśmy akcję po akcji, dużo rożnych.
Po jednej składnej akcji strzelał Jacek piłkę odbił bramkarz na 11 metr. Mariusz nie zawahał się i nie zabrał nogi, strzelił w światło, a bramkarz mógł tylko wyjąć piłkę z siatki. Po strzeleniu gola w naszej grze nic się nie zmieniło, krótkie krycie i goście popełniali bardzo dużo prostych błędów. Drugą bramkę strzeliliśmy po ładnej akcję lewą stroną, Wróbel ograł obrońców dorzucił dokładną piłkę i Jacek strzela na 2:0. My tempa nie zwalnialiśmy. Jak wcześniej pisałem mieliśmy kilka rożnych, ale za każdym razem o włos piłka przechodziła od głów naszych piłkarzy. Przy jednym powiedziałem do Łukasza jak ma się ustawić J na efekt nie trzeba było długo czekać. Strzelił piękną bramkę głową i wynik 3:0. Tak kończy się pierwsza połowa. Trzeba powiedzieć, że mogliśmy strzelić przynajmniej dwa gole więcej, ale i tak nastroje było dobre.
W drugiej połowie za wiele się nie zmieniło. Forty wyszły wyżej w kryciu, ale nie rozbili tego całą drużyną i dość łatwo wychodziliśmy z pressingu i tworzyliśmy akcje. Po jednym długim podaniu Jacek poszedł do końca. Bramkarz z Piątnicy zaplątał się, Jacek wyłuskał piłkę i na pustą bramkę strzelił na 4:0.
Wynik był na tyle duży, że trener dokonał 4 zmian, od tego momentu coś się posypało. Zaczęliśmy grać indywidualnie, nie było drużyny, asekuracji, każdy chciał coś pokazać, tylko, co? Z boku było wszystko dobrze widać. Bardzo mocno prawa strona włączała się do akcji ofensywnych, brakowało asekuracji. Niestety po dwóch podobnych akcjach straciliśmy dwie bramki. Było widać rozluźnienie.
Zauważyłem też, iż było cicho na boisku. Nikt nikogo nie ustawiał, nie podpowiadał. Niestety, jeśli ktoś zrobi błąd, druga, trzecia osoba musi zareagować i pomóc DRUŻYNIE, niestety zabrakło tego i Forty strzeliły dwie bramki. Trzeba powiedzieć, że były one w dużej mierze sprowokowane przez nasza grę, bo Forty dzisiaj nie pokazały nic ciekawego, poza brutalnym faulem, po którym zawodnik dostał żółtą kartę ( bez piłki kopnął leżącego piłkarza, dziwne podejście do przepisów sędziego).
Podsumowując, bardzo dobre spotkanie z naszej strony zwłaszcza w pierwszej połowie. 4 strzelone bramki. Widać było, iż jeszcze brakuje nam czucia piłki na boisku, ale to już niedługo, powinno być lepiej. Szkoda straconych bramek, bo goście nie zasłużyli na nie, to po naszych błędach je strzelili. Błędy te były nie indywidualne, ale wynikały ze złego ustawienia całych formacji. Tu trener musi omówić z każdym, jakie błędy popełniał, bo następny przeciwnik może nam nie pozwolić tak łatwo strzelać bramki i przewaga jednej okaże się niewystarczająca.
Głowy do góry liczą się 3 punkty.