Wszystko wskazuje, mimo braku chęci z naszej strony awansu, ze on staje się realny. Pozostałe drużyny robią wszystko, żebyśmy pomyśleli nad tym.
Tylko Perspektywa nie zwalnia tempa i walczy, ale czy jest, o co?
Kolejna drużyna przyjechała do nas w 11. To znak, że będą raczej grali defensywnie i tak było.
Pierwsze minuty były nerwowe z obu stron. Dużo niedokładnych podań i wiele strat, niewymuszonych. Bardzo szybko staraliśmy się przedostać pod bramkę, dwa, góra trzy podania i wszystkie do przodu. Dzisiaj słabiej predysponowany był Jacek, przez co miał sporo strat, źle przyjmował piłkę.
Powoli stwarzaliśmy coraz więcej akcji, ale brakowało pomysłu na zakończenie.
Goście natomiast nastawili się na kontry. Dwie z nich o mało nie skończyły się dla nas źle, ale super na bramce sprawował się Sokół i ładnie wygrywał pojedynki jeden na jednego.
Po jednej z akcji, dobre podanie otrzymał Mariusz, wydawało się, że po akcji, trochę źle przyjął piłkę. Doskoczyło do niego dwóch obrońców, ale nie potrafili wybić piłki. Po, krótkiej przepychance, nasz pomocnik wyszedł naprzeciwko bramkarza Łap i spokojnym strzałem w lewy róg zdobył gola.
W pierwszej połowie nic więcej się nie działo.
My musieliśmy uważać tylko na jednego zawodnika z Łap, w środku pola. Tylko on robił zamieszanie, ale niestety sam za wiele nie mógł zrobić.
Dla nas druga połowa zaczęła się super. Po akcji Wróbla, faul, sędzia nakazał przywilej, do piłki dopadł Marek. Ładny zwód i strzał z 25 metrów. Piłka pewnie wpadła do siatki przy słupku. Po strzeleniu bramki tempo siadło. Goście nie za bardzo kwapili się do ataków, my staraliśmy się, ale dzisiaj było mało gry bez piłki i często z przodu było tylko dwóch naszych piłkarzy.
Po zmianach trochę drgnęło, Łysy widać, że jest mocnym punktem naszej drużyny i potrafi napędzić stracha obronie przeciwnika.
Trzecia bramka to ładna akcja prawą stroną, pierwszy strzał Marka do środka odbija bramkarz Łap. Drugi strzał Marcina, bramkarz broni, dobitka Marcina i gol.
Podsumowując, Łapy przyjechały, ale bez chęci walki i zazwyczaj kończy się to porażką. Stworzyli dwie groźne sytuacje w pierwszej połowie, ale nie potrafili ich wykorzystać. My natomiast przyjęliśmy trochę ich styl i graliśmy bardzo anemicznie. Zbyt dużo było „elektryczności”, wybijanki. No, ale mecz zwycięski i nie ma, co zbytnio narzekać.
Przed nami mały maraton, środa, niedziela, trzeba szybko się regenerować.
Dla mnie naj meczu Sokół brawo, i Marcin za walkę, aż miło popatrzeć.