Tak, też było w tym meczu. Pierwsza połowa przewaga Sparty, druga połowa już my dominowaliśmy na boisku. Tak też wyglądają nasze ostatnie mecze, raz przegramy, raz wygramy. Na szczęście to my podnieśliśmy z Szepietowem 3 punkty.
Od początku wiedzieliśmy, że lekko nie będzie. Od pierwszego gwizdka Sparta narzuciła swój styl. Dużo utrzymywała się przy piłce. Dobrze przerzucała ciężar gry z jednej na drugą stronę. Mimo sporej przewagi łatwo sytuacji sobie nie potrafiła stworzyć. To my mieliśmy pierwsi sytuację bramkową, niestety brak zimnej krwi i „młodość” sprawiły, że piłka minęła bramkę gości. Znowu mieliśmy chwilę dekoncentracji. Straciliśmy dwie bramki po identycznych akcjach. Źle przesunięta strefa obrony.
Dobre, celne podanie i goście łatwo strzelają nam bramki.
Nie podłamują nas, było widać, że wzmogło to złość sportową. Pod koniec I połowy podeszliśmy bliżej w kryciu, wymuszaliśmy grę długich piłek, przez co zrobiło się więcej miejsca w środku i łatwiej było nam atakować. Po jednym ze stałych fragmentów i zamieszaniu w polu karnym pada bramka, samobójcza.
Druga połowa to zupełnie inna gra z naszej strony.
Trzeba powiedzieć, że goście przyjechali tylko, w 13, czyli 2 rezerwowych. Widać było, i to dziwne, dość mocny spadek kondycji. Jeden z przyjezdnych zaraz po wejściu nabawił się kontuzji mięśnia, nie zszedł, ale nie mógł pomóc kolegom. My graliśmy z wiatrem i dostaliśmy tak zwany wiatr w skrzydła.
Graliśmy pressingiem już na 30 metrze połowy Sparty. Przynosiło to efekty. Dość łatwo goście pozbywali się piłki. Mimo dużej przewagi w drugiej połowie, Szepietowo miało 2 dwustu procentowe sytuacje. Tym razem trochę szczęścia było po naszej stronie. Obrońcy wybijali piłkę z linii bramkowej. Dwa nasze ataki skończyły się natomiast bramkami. Drugą strzelił Wróbel po przebiciu głową Łysego.
Trzeba podkreślić, iż w tym meczu zagraliśmy wszyscy z charakterem. Wślizgi do tej pory zarezerwowane były dla 2 osób w naszej drużynie, każdy wie, kto u nas szaleje na dup… .
Trzecią bramkę właśnie strzeliliśmy po stykowych przebitkach piłki, nikt nogi nie zabierał, my i Szepietowo graliśmy twardo. Marek dokładnym podaniem obsłużył Wróbelka, a ten strzałem głową z zerowego kąta pokonał bramkarza. Było jeszcze kilka groźnych sytuacji, ale zabrakło wykończenia.
Podsumowując, ciekawy mecz. Każda z drużyn mogoła przegrać. Każda miała swoje 45 minut. Dużo walki, ale nie było zagrań brutalnych. Szepietowo przyjechało małą ilością ludzi i to się zemściło, nie wytrzymali wszyscy kondycyjnie, co bardzo rzuciło się w drugiej połowie w oczy. My wygraliśmy, bo nie zlekceważyliśmy przeciwnika. Każdy zagrał na maksymalnym zaangażowaniu. Mimo, że dwa razy popełniliśmy błędy to potrafiliśmy się podnieść. Dobrze to o nas świadczy i naszym podejściu i szacunku do kolegów z drużyny. Pierwszy raz obrońcy też pomogli drużynie. Do tej pory obrona nie była naszym mocnym punktem, ale dzisiaj dwa razy wybijali piłkę z linii bramkowej.
Brawo wszystkim za walkę i zaangażowanie, Wróbelkowi za zimną krew. Cała drużyna pokazała, że czego, jak czego, ale jak chcemy to potrafimy zawalczyć, a przy okazji pokazać piłkę na niezłym poziomie.
Dla nas szczególnie ważne punkty, gdyż tabela jest płaska. Widać, że w tej rundzie nie ma mocnych faworytów. Każdy wygrywa z każdym, przez co jest ciekawie w każdym meczu.